Solową twórczość Aleah poznałem stosunkowo niedawno. Wcześniej znałem ją z projektu Trees of Eternity, który niebawem też tu zaprezentuję (jest bardzo, ale to bardzo godny uwagi). Tymczasem, ten wieczór chciałbym poświęcić tylko Aleah Stanbridge. I tak naprawdę nie tylko ten, gości bowiem ona u mnie ostatnio bardzo często...
Rok 2016, choć trwa dopiero cztery miesiące, zdążył już okazać się rokiem smutnym i tragicznym - odeszło tak wiele znanych i lubianych osób. 18 kwietnia, a więc zaledwie kilka dni temu, zmarła również Aleah. Miała tylko 39 lat. Zabrał ją rak.
Wiadomość o jej śmierci była dla mnie (i zapewne dla wszystkich jej fanów) prawdziwym szokiem. osobiście nie miałem pojęcia, że choruje; w ogóle wydaje mi się, że mało kto o tym wiedział. I choć nie była mi bliską osobą, nie znałem jej osobiście - uwielbiałem tylko jej muzykę - to przyznam szczerze, że jej śmierć bardzo mnie dotknęła. Niesamowite, że potrafimy się do kogoś przywiązać przez samą tylko jego twórczość...
Aleah Stanbridge była dla mnie artystką wyjątkową. Nie do wiary, że muszę pisać "była"... Myślę, że dobrym hołdem dla niej będzie słuchanie jej muzyki i "podawanie" dalej.
Chyba wciąż nie do końca potrafię przyjąć fakt, że odeszła. Spójrzcie na jej zdjęcie.
Według mnie, była niezwykle piękna i na wskroś kobieca. Tak zwyczajnie, bez jakichś "fajerwerków". Długie, kruczoczarne włosy, zielone oczy, nieziemska delikatność urody... Miała w sobie coś z anioła. I nie tylko z wyglądu.
Kiedy słucham, jak śpiewa, jej eteryczny, zdawałoby się kruchutki głos, naprawdę pieści uszy i serce. Jest taki spokojny i taki głęboki jednocześnie, pełen uczuć...
Aleah urodziła się w RPA, ale większość swojego życia spędziła w Szwecji. Zajmowała się głównie fotografią (Aleah L Stanridge Photography). Kochała również muzykę i bodajże w 2007 roku wydała solową demówkę, zatytułowaną po prostu Demo Master. Na tym nie był koniec, ale to historia na następny raz. Dziś zostańmy przy demie. Te utwory są wspaniałe. Zwykle proste, bez jakichś eksperymentów. I bardzo dobrze, bo w tym przypadku naprawdę nie trzeba nic więcej. Cicho podgrywająca gitara i sam, nieziemski głos Aleah... Prawdziwa melancholijna uczta dla serca i duszy. Zresztą, posłuchajcie sami.
Niezwykła jest delikatność tego utworu. Słyszycie te czule szeleszczące spółgłoski? Już od pierwszych słów Aleah zdaje się szeptem nucić wprost do ucha. Refren rozwija się powoli, ale jak pewnie i jak majestatycznie...! Jest trochę jak wyjście z ciemnego lasu na wielką, otwartą polanę. Gdyby zagłębić się w tekst, jest to piosenka młodej dziewczyny, która czuje się kimś zniewolona, która chciałaby mieć więcej kontroli nad własnym życiem. Może tak naprawdę nie śpiewa tego, tylko niepostrzeżenie zabiera nas do wnętrza swojego serca i jesteśmy po prostu świadkami tego, co w nim się dzieje? Tych rozterek, które przeżywa; tych wniosków, do których dochodzi? Może w tym lesie odbywa się w niej jakaś wewnętrzna walka, a wyjście z niego to zwycięstwo?
Wydaje mi się, że w kontekście śmierci Aleah, podwójnego znaczenia nabierają słowa wspomnianego refrenu:
Guide me Home
To where I know
My own throne
To where I know
My own throne
Myślę sobie, że dziś jest już w Domu.
Weźmy inny utwór. Na przykład ten.
Z jej solowej twórczości, Water And Wine to była pierwsza piosenka, jakiej słuchałem. Można ją różnie zinterpretować. Najbardziej oczywiste wydaje się, że podmiot liryczny przeżywa swego rodzaju kryzys wiary. Prosi Boga o znak, nie do końca potrafi zrozumieć Jego sposób działania. W pewnym sensie jest trochę na Niego zła, ale przyznaje, że Go potrzebuje. Może to jednak być również piosenka o drugiej osobie, o bliskiej, aczkolwiek znajdującej się obecnie w trudnym momencie relacji, jedynie ozdobiona chrześcijańskim symbolem wody i wina, jako cudu. Tak czy inaczej, widać w tej piosence jeszcze większy wewnętrzny konflikt, niż w My Will.
Leave me
Alone
Let me be without my hopes
Without my fears
No, don’t leave me, let me
See the Truth
Aleah śpiewa z całą masą emocji, choć jej głos jest tak anielsko spokojny i delikatny... Znów jakby szepcze - i tak będzie w praktycznie każdym utworze. To trochę jej wizytówka, którą, muszę przyznać, bardzo mnie ujęła.
W najbliższym czasie często będę wracał do twórczości Aleah - zarówno solowej, jak i tej późniejszej, związanej z Trees of Eternity. Od jej śmierci dużo o niej myślę i często mam w głowie jej cudowny głos. Głos, który teraz brzmi trochę jakby z zaświatów...
Na koniec podzielę się z Wami niezwykłą fotografią Aleah, którą znalazłem na jej profilu na Last.fm:
Uwielbiam to zdjęcie... W internecie zwykle można zobaczyć ją w raczej mrocznej odsłonie, tutaj zaś ubrana jest na biało i tak czule tuli kota. Zamknięte oczy zdają się sugerować, że myślami jest gdzieś daleko, a jednocześnie tak bardzo blisko, w samym dotyku. Obrazek ten jest dla mnie samą delikatnością, jej definicją. Kiedy pokazałem go J., stwierdziła, że Aleah wygląda na nim trochę jak mała dziewczynka. Jest coś takiego, prawda? Jak taki mały, niewinny aniołek. Nie znałem jej, ale chyba trochę takim aniołem była...
Droga Aleah, niech Ci ziemia lekką będzie.
cztytająć to co tu jest napisane czułem jakby ktoś wyjął myśli z głowy, dokładnie tak samo czułem, tak i czuje
OdpowiedzUsuńCudowna, anielska, nieziemska...
OdpowiedzUsuńDzisiaj się dowiedziałam, że ona nie żyje ;( odkryłam jej muzykę w styczniu, kiedy to naokrągło w czasie naglej mojej żałoby sluchałam jej. Całymi dniami i nocami. Teraz wrocilam do niej i w jednym z utworów.na yt bylo napisane RIP. Zabolalo mnie to tak.bardzo. Nigdy bym nie pomyślała, że ona pojawila sie w.moim zyciu juz zza światów. Tez jestem fotografką, też moją drugą pasją zawsze było śpiewanie. Obrabiam zdjęcia i śpiewam. I tez czuję, że życie coraz bardziej mi sie kurczy. Kochana Aleah <3 Bedziesz zawsze w moim sercu ;((((
OdpowiedzUsuńIs there a way to use free slot machines? - Dr.MCD
OdpowiedzUsuńHere 여수 출장샵 are the best free casino games by the market, 포항 출장안마 from progressive jackpots to 전라북도 출장안마 online 전라북도 출장안마 slots. Playtech offers a huge 포천 출장안마 selection of games for your